Miłość
cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
(Hymn o miłości )
Stoję tuż przy Hani. Mama Marcina i mama Panny
młodej ubierają ją do ślubu. Siadam na łóżku.
-
Nadia, masz ten naszyjnik z zawieszką nieskończoności?- pyta się.
-
Wiedziałam, że się dzisiaj przyda- uśmiecham się i szukam dłonią torebki.
Po
chwili czuję rzecz. Otwieram ją i po
omacku szukam pudełeczko.
-
Pomóc?- pyta się pani Możdżonek.
Kręcę
głową. Odnajduje pudełeczko i wyciągam je.
-
Bierz. Tylko go nie zgub- śmieję się.
Hania
bierze pudełko.
Do
pokoju wchodzi Uroczy.
-
Ale wy piękne jesteście. W szczególności Ty- mruczy mi do ucha.
Siada
obok mnie i zaczyna mnie całować.
-
Ale to słodkie. Nadia powiedz już Twojemu narzeczonemu żeby sobie poszedł- mówi
ze zgryźliwością Hania.
Patrzę
porozumiewawczo na Uroczego. On daje mi buziak i odchodzi.
Zaczynam
szukać laski. Tak, chodzę z białą laską. Pani psycholog kazała mi z nią
chodzić. Laska dala mi trochę wolności. Wychodziłam na spacery z Luizą.
Czuję
pod ręką rzecz.
- A
Ty dokąd?- pyta się Panna Młoda.
-
Nie tylko Ty masz ważny dzień- uśmiecham się.- Może pożyczysz mi tą swoją
bransoletkę srebrną z serduszkiem?
Wychodzimy z samochodu. Uroczy łapie mnie
za rękę i prowadzi do kościoła.
- Nadia,
zabije Cię za to!- krzyczy zła Hania.
Przesyłam
jej niewidzialnego buziaka.
-
Jesteś taka piękna w tej sukni- mruczy mi do ucha Uroczy.
Uśmiecham
się. Tak, mam dzisiaj ślub. Przygotowania trwały zaledwie cztery dni. Wszystko
zdążyliśmy zrobić. Zaproszenia wysłaliśmy e-mailami. Wszyscy co byli zaproszeni
przyjechali.
Suknie mam prześliczną. Przynamniej tak
mówili Uroczy, Luiza i mama. Zdałam się na ich gust. Mój przyszły mąż ma
założony czarny frak. Tak jak zawsze chciałam.
- O
czym myślisz?- przerywa mi nagle rozmyślania Uroczy.
-
Nic, nic- uśmiecham się.
-
Wreszcie zaczęłaś się uśmiechać. To dobrze, bo taką Ciebie pokochałem- ostatnie
słowa mruczy mi do ucha.
Słyszę
czyjeś kroki za sobą. Nagle czuje ręce na oczach. Zaczynam je badać. Obrączka.
Męskie palce. Delikatna skora. To tylko..
-
Mateusz- mówię radośnie.
Brat
obejmuje mnie wokół talii i zaczyna się kręcić.
-
Boże, siostrzyczko, ale Ty piękna- mówi radośnie.
-
Mateusz! Puść mnie, bo nie wytrzymam i zemdleje- mruczę pod nosem.
-
Dobra, dobra. Pogadamy później- uśmiecha się i postawia mnie na ziemi.
-
Nadia zaczyna się- mówi Uroczy.- Idziemy.
Pierwsze
kroki. Idziemy w stronę ołtarza tuż za Marcinem i Hania.
Uśmiecham się. Marcin i Hania już są
małżeństwem. Czas teraz na mnie i Uroczego. Ksiądz prosi abyśmy podeszli
bliżej.
- Michale
powtarzaj za mną..
- Ja Michał biorę sobie Ciebie
Nadio za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię
nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy
Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Nadia biorę sobie Ciebie
Michale za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że
Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w
Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-
Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
Ksiądz
błogosławi obrączki. Później podaje Uroczemu.
-
Nadio, przyjmij tę obrączkę jako
znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Ksiądz podaje mi obrączkę dla mojego męża.
-
Michale, przyjmij tę obrączkę jako
znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-
Możesz pocałować pannę młodą.
Uroczy
wpija się delikatnie w moje usta. W oddali kościoła słyszę śmiechy siatkarzy.
Jestem pewna, ze Zibi to skomentował, Kuraś dogryzł mu, a reszta zaczęła się
śmiać.
Wychodzimy z kościoła. Organista gra znają
każdemu melodie. Marsz Mendelssohna. Tuż przed wyjściem słyszę jak państwo
Możdżonkowie zostają obsypywani grosikami. Po chwili my też zostajemy obsypani żółciakami.
Czuję, że coś większego na moich plecach.
-
Nożesz ku#wa jego mać. Bartek zabije cię- słyszę dość niecenzuralne słowa.
-
Kubiak, a ty skąd wyszedłeś?- mówi dość poirytowanym głosem Guma.- Rzućcie te
piłki teraz i po sprawie.
-
Okej- krzyczy radośnie Jarski i rzuca.
Piłki
odbijają się od nas. Po minucie kończy się ten deszcz.
- W
imieniu reprezentacji, jak i swoim przez pragnę Wam złożyć życzenia- mówi dość
głośno Ziomek.- Zdrowia, wytrwałości, dzieci..
-
Żeby powiększyła się nasza siatkarska rodzina- przerywa Igła.
-
Spełnienia marzeń, wielkiego domu i czego tam jeszcze pragniecie- kończy Kosa.
-
Chcieliśmy żeby prezenty dla Was były bombowe, a zarazem śmieszne. Jutro
przyjadą do Was małe prezenty- mówi radośnie Rucek.
-
Dziękujemy.
Po półtorej godziny życzeń przed kościołem
ruszyliśmy na wesele. 150 aut wyruszyło z parkingu. Dzieci robiły co jakiś czas
bramę, dorośli zatrzymywali samochody nowożeńców i kradli panny młode. Naprawdę
to mi się podobało.
-
Misiek, kocham Cię, wiesz?- pytam się.
W
odpowiedzi dostaje namiętny pocałunek.
Wysiadamy z samochodu. Uroczy bierze
mnie na ręce. Przenosi mnie ponad progiem.
Właściciele
pałacyku witają nas chlebem i solą. Goście śpiewają. Atmosfera jest coraz
radośniejsza. Wypijamy szampan i rzucamy kieliszki. Goście zaczynają śpiewać
przyśpiewki typu "Ona temu winna", "Gorzko".
Zaczynamy
się całować. Słyszę śmiech Luizy.
- Zawołasz
Luizę?- pytam się Uroczemu.
-
Rozmawia z Mateuszem- odpowiada.- Niech się lepiej poznają. Nie przerywajmy im.
Przytulam
się do niego.
-
Nadia. Jakaś dziewczynka tu przyszła- mówi Uroczy.- Ma na imię Sofii.
-
Cześć ciocia- mówi z akcentem angielskim dziewczyna.
Przytulam
ją. Chcę jej powiedzieć jakiś komplement typu "Ale wyrosłaś", lecz
nic nie widzę.
-
Ale urosłaś. Nadia mówiła mi, że jak Cię ostatnio widziała, to byłaś tak mała-
ratuje mnie mój mąż.
-
Gratuluje panu. Jest pan świetnym siatkarzem. Jest pan moim hero. To co pan
wyprawia na boisku, a w szczególności na przyjęciu...
-
Mów mi wujku, albo po prostu po imieniu- wiem, że teraz się uśmiecha.
-
Dobrze wujku. Z ciocią utrzymujemy kontakt
telefoniczny. Co tydzień ciocia też dzwoni na Skype'a, ale nigdy nie
pochwaliła się, że poznała takiego wspaniałego siatkarza- mówiła Sofii.
Po
chwili poczułam, ze dziewczyna mnie do siebie przytula.
-
Kocham Cię, ciociu!- mówi cicho.
W tle zaczyna lecieć dobrze znaną mi
piosenkę. Piosenkarz zaprasza Młode Pary na parkiet. Pierwszy taniec.
-
Wiem, że to ulubiona piosenka Hani. Bardzo chciała do niego zatańczyć...
- Ja
ją uwielbiam. Ale już nigdy nie chcę, żeby echo...
~*~
Hejka :P
Wróciłam po bardzo długiej przerwie od dodawania :).
Chyba nie będziecie złe na mnie :D
Dodaję 14. parte I. Tak, podzieliłam 14 na dwie części, a może i na trzy. Przecież taki ślub jest tylko jeden :P
Kolejny rozdział nie wiem kiedy będzie. Może za tydzień może za dwa. Tego nie wie nikt (nawet ja)
Zapraszam do komentowania, pisania(22407608-gg, @mooonicz -Twitter)
Przepraszam za błędy. Pozdrawiam :*
Życzę szczęścia obydwu młodym parom. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, romantyczny :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Nadia wkońcu wyzdrowieje.
@lullaby720