24 grudnia 2012

1.


     Godzina 20.00. Ktoś puka do drzwi. Mówię „proszę”, a do pokoju wchodzi Pit i Kuraś.
- Dobry wieczór pani Nadio.
-Witam. Proszę nie mówić pani. Po prostu Nadia- uśmiecham się przyjaźnie do siatkarzy.
- Mamy problem… - mówi smutnym głosem przyjmujący.
Ponaglam go gestem dłoni.
- No więc nasz kolega…- Kurek chrząka, na co Nowakowski poprawia się. - Nasz przyjaciel nas ignoruje.
- Jestem jego świadkiem na ślubie, a nie wiem co założyć i w ogóle - żali się Bartek.
- A ja mam sypać kwiatki- łka Pit. - I mam trzymać poduszeczkę z obrączkami. 
- Wy sobie jaja ze mnie robicie?! - mówię oburzona. - Ja nie jestem na płatnych wakacjach, tylko w pracy! Przyjdźcie jak zmądrzejecie.
- Ale ja nie wiem...
- Nie moja sprawa!- ucinam rozmowę.- Możecie wyjść. Tam są drzwi.
Siatkarze uśmiechają się cwaniacko i podchodzą do mnie. Ja niewzruszonym głosem mówię:
- Ja się Was nie boję. Ćwiczyłam 3 lata judo.
Siatkarze naradzają się i jednak rezygnują z ataku.
- Dobranoc pani psycholog - mówią zgryźliwie kadrowicze i wychodzą z mojego pokoju.
- Dobranoc psychole - mruczę do siebie.
- Jak tam Ci idzie?
Wstaję z łóżka jak poparzona.
- To Ty!- unikam Twojego wzroku.
- Nadii...
- Wyjdź! - krzyczę.
- Ale ja nie chcę znowu Cię stracić - mówisz tym swoim spokojnym głosem.
- Wyjdź, bo...
- Nie uderzysz mnie- mówisz to z taką pewnością.
- Marcin! Marcin! Pomocy! - krzyczę z rozpaczy.
- Nie usłyszy . Rozmawia z Hanią na Skype. Porozmawiajmy ze sobą jak dawniej.
- Nie! Idź!- krzyczę przerażonym głosem.
- Jeśli zmienisz zdanie przyjdź do pokoju numer...
- Nie interesuje mnie to- przerywam.
Oglądasz dokładnie pokój, w którym nocuję. Twój wzrok zatrzymuje się na mojej lewej ręce. Bransoletka. Kiedy to zauważam zakrywam ją rękawem swetra.
- Nosisz ją jeszcze?- widzisz mój wzrok i z rezygnacją w oczach mówisz.- Dobra już idę. Jestem pod 8. Cześć.
- Cześć!- zgrzytam zębami.
Wychodzisz z pokoju. Siadam na sofie i zaczynam bujać się do przodu i do tyłu. Odruch sierocy, który mi pozostał po dzieciństwie. Po 5 minutach wchodzi zdyszany Marcin.
- Był tu, prawda?- mówi każde słowo między wdechem, a wydechem.
Kiwam głową.
- Oddychaj spokojnie. Za chwile porozmawiamy- mówię spokojnym głosem.
Marcin po chwili odzyskuje w miarę równy oddech.
- Dlaczego nie możesz z nim porozmawiać?- kręcę przecząco głową, a środkowy wzdycha.- Dlaczego nie? Wszystko sobie byście wytłumaczyli.
- Marcin, ja tu jestem psychologiem. Nie Ty!- warczę na kapitana.- Przepraszam, że jestem niemiła, ale taki już mój urok.
- Nic nie szkodzi. Niekiedy Hania na mnie też tak naskakuje - śmieje się środkowy.
- No właśnie. Jak tam Ci się z Hanią układa?- pytam się i poprawiam się na sofie.
- Planujemy ślub. Ma się odbyć w 2013 roku, ale trzeba jeszcze ustalić co nieco- uśmiecha się. - A po ślubie planujemy powiększyć rodzinę.
- To wspaniale. Będziesz wspaniałym mężem i ojcem- śmieję się, na co dostaję kuksańca w bok. - No co? Przecież prawdę mówię.
- Widziałem, ze sama masz męża i córkę. Pewnie Ty też jesteś wspaniałą matką i żoną. Jak ma na imię mała?- pyta się.
- Elizabeth- śmieję się, a środkowy spogląda na mnie pytającym wzrokiem.- Luiza, ale mówimy na nią Liza. Chce zostać siatkarką albo jak to ona mówi być panem Tomkiem Swędrowskim.
- A ile ona ma lat?
- Trzy i PÓŁ. Warto to podkreślić, gdyż mala potrafi czytać i liczyć od PÓŁ roku- śmieję się.
- A może ona będzie naukowcem?
- Nie wiem, ale od września idzie do zerówki. Bardzo chce się rozwijać intelektualnie- wybuchamy śmiechem.
     Spoglądam ukradkiem na zegarek. 23:48.
- Marcin, nie chcę Cię wyganiać, ale niedługo północ, a pobudka o 6, a chyba chcesz być wyspany?
- To my tak długo rozmawiamy? Przecież nie tak dawno przyszedłem Cię ratować. Chyba przed 21. Dobranoc Nadio- żegna się środkowy, a macham ręką na pożegnanie.
Drzwi się zamykają, a ja idę do łazienki  wziąć prysznic. O północy kładę się i od razu zasypiam.

***

     Rano budzi mnie kogoś krzyk.
- Pobudka! Już 5!
Wychodzę na korytarz i widzę Bartmana. W holu pojawiają się zaspani siatkarze. Słychać tutaj pełno przekleństw.
- Zibi ty kretynie!- zaczął Kubi. - Nie masz wstępu do pokoju! Śpisz na korytarzu! Nie  będę do pokoju wpuszczał takiego idioty!
- Michał daj spokój. Pierwszego dnia zgrupowania zawsze jest pobudka o piątej, a że trener nie przypomniał nam to już nasz problem. Dobra, każdy do swojego pokoju i się ogarnąć na śniadanie- mówisz zaspanym głosem.
Wszyscy posłusznie wykonują Twoje polecenie i wracają do swoich pokoi, ja także.
     Wchodzę do pokoju i wyciągam z szafy ubrania. Idę do łazienki i biorę zimny prysznic. Zakładam niebieską sukienkę, a na nogi wsuwam białe balerinki. Włosy splatam w luźny warkocz. Na rękę zakładam srebrny zegarek. Biorę moją torebkę i kieruję się w stronę drzwi. Już chcę je otworzyć, ale ktoś mnie uprzedza.
- Cześć Nadia- wita się Kuba.
- Cześć. Co się stało?- pytam się, a Kuba wchodzi do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Byli tu wczoraj, prawda?- wytrzeszczam oczy, a atakujący mówi dalej. - Ja wcale ich nie ignoruję. Oni cały czas coś knują. Ja ich nie rozumiem.
- Spokojnie. Teraz pójdziemy na śniadanie, później będzie oficjalne otwarcie zgrupowania więc przyjdź przed siłownią. Porozmawiamy w czwórkę: ja, Ty i tych dwóch. Pasuje?- proponuję, a Kuba na to przystaje.
Wychodzę wraz z atakującym z pokoju i natykamy się na Kurę i Pitera. Witają się z nami i idą dalej.
- Bartek! Piotrek! Poczekajcie!- biegnę do nich. - Pół godziny przed siłownią macie mieć ze mną spotkanie. No wiecie, muszę Was trochę poznać i w ogóle. Więc do zobaczenia.
Zadowolona z siebie odchodzę od nich i podchodzę do Kuby. Jemu również każę przyjść do mnie tylko o innej porze. Atakujący od razu wie, co kombinuję. Puszczam mu oczko przed wejściem do stołówki i każdy idzie w swoja stronę.

***

- Witam wszystkich na zgrupowania kadry siatkarzy 2012- mówi kierownik reprezentacji, Andrzej Wołkowycki. - Szczególnie witam nowe twarze w kadrze oraz w sztabie. Zacznijmy od psycholog. Pani Nadia Ziemnic.
Wstaję z krzesła i witam się ze wszystkimi.
- Może chce pani coś powiedzieć?- pyta się pan Andrzej, a ja kręcę przecząco głową.- Dobrze. Witamy również...
Znudzona tym uciekam myślami do dzieciństwa.

26 LAT WCZEŚNIEJ

- Witam milorda- mówi mała dziewczynka.
- Witaj milady- wita się chłopiec i całuje dłoń koleżanki.
- Może masz ochotę napić się tej zacnej lemoniady? – dziewczynka pokazuje koledze dzbanek z jasnożółtym napojem.
- Oczywiście, że tak. Moja miłosierna matka upiekła nam przecudne w smaku ciasteczka - chłopiec wyciąga spod kurtki pudełko.
Dziewczynka wlewa do szklanek lemoniadę, a chłopiec otwiera tekturowe pudełeczko.
- Możemy zasiadać do podwieczorku milordzie- mała pokazuje gestem ręki stół.
Chłopiec odsuwa koleżance krzesło, by ta mogła usiąść.
- Dziękuje....
-PROSZĘ PANI! - nagle czuję, że ktoś potrząsa mnie za ramię i zdaję sobie sprawę, że jestem pustej już sali konferencyjnej.
Spoglądam w stronę osoby, która mnie obudziła. To sprzątaczka,
- Przepraszam bardzo – jak poparzona wstaję i wybiegam z sali.
Jestem u siebie w pokoju i czekam na wizytę Jakuba, Bartosza i Piotra. Pierwszy przybywa Kuba, a tuż za nim Pit i Kuraś.
- Cześć!- śmieję się, a chłopacy dziwnie się na mnie patrzą.- To ja już idę.
Wybiegam z pokoju i zamykam drzwi na klucz. Mam cichą nadzieję, ze ta trójka wszystko sobie wytłumaczy, bo jeśli nie to się spóźnia na siłownię. Cała ta akcja będzie nagrywana trzema kamerami (na czwartą nie wystarczyło). Dobrze, ze Marcin pomógł mi w montażu sprzętu. Sama bym nie dala rady z moim 175. Wszystko, wiec będzie nagrane, a później zostanie zapisane w kartach.

POKÓJ NADII

Gdy Nadia wyszła z pokoju nastała cisza. Nikt nie chciał jej jednak przerwać. Siedzieli naprzeciw siebie. Minęło 5, 10 i 20 minut. Nagle odezwał się Piter:
- Przepraszamy za nasze zachowanie.
- No właśnie- rzekł Kuraś.
- Ale dlaczego...
- Chcieliśmy Tobie i Adze zrobić niespodziankę. No wiesz taką super- tłumaczył się Pit.
- Wiecie, że za dwie minuty zaczyna się trening?- oświadczył Kuba, na co Kuraś otworzył okno.
- To tylko parter. Okno metr nad ziemią- Bartek wyskoczył z okna.- No chodźcie.
Piter usiadł na parapecie i zsunął się po ścianie. To samo zrobił także Kuba. Trójka kadrowiczów zaczęła biec co sił w nogach na siłownię. Po chwili stali już z zresztą chłopaków.
- W japonkach chcecie ćwiczyć?- odezwał  się ktoś z politowaniem w głosie.- Łapcie. Chyba się wam to przyda.
Kadrowicze złapali torbę i od razu ją otworzyli. Adidasy.
- Dobrze, że się nie spóźnili, bo Andrea by ich zlinczował- zaśmiała się dziewczyna i poszła korytarzem do swojego pokoju.

PERSPEKTYWA NADII

Wchodzę do pokoju i od razu ściągam kamery.  Filmy zgrywam na laptopa i dogłębnie analizuję je. Na kartce zapisuję wyniki tego badania. Później biorę z biurka kalendarz i rozplanowuję spotkania z siatkarzami. Marcin wcześniej daj mi kartkę z rozpiską kto w jakim, z kim mieszka w pokoju.
Przed końcem treningu chłopaków idę do trenera by ogłosił moją rozpiskę. Spotykam go na korytarzu i bez owijania w bawełnę mówię:
 Trenerze! Mógłby pan im to ogłosić?
Podaje mu kartkę, a ten kreci przecząco głową.
- Nadia- mówi jak mój ojciec.- Każdy załatwia swoje sprawy, więc...
- Dobrze - mowie głosem obrażonego pięciolatka.
Trener prowadzi mnie na siłownię. Po chwili nasz coach kończy trening, a ja wkurzona na sama siebie zaczynam ogłoszenie.
- Moi drodzy gracze! Mam dla Was niespodziankę...- rozglądam się i widzę, ze Zibi chce coś powiedzieć- ...i proszę mi nie przerywać. Wiec zacznę. Każdy będzie miał ze mnie spotkanie. Indywidualne. Pierwsza sesja będzie trwała 15 minut. Następnie będę dostosowywać czas do potrzeb każdego z was, więc...
- Pani Nadio?- zgłasza się Ruciak.
- Nie pani! Po prostu Nadia!- poprawiają go Kurek, Możdżonek, Nowakowski i Jarosz.
- No, wiec Nadio. Musimy na to chodzić?- pyta się.
Zaczynasz się śmiać tym charakterystycznym dla Ciebie śmiechem.
- Ty chyba sobie żartujesz?-  mówisz oburzonym głosem.
- Wiec zacznę.....
Po 5 minutach  kończę czytać rozpiskę, a Ty się zgłaszasz.
- Nadia dlaczego mnie nie ...
- Ty masz za chwile to spotkanie. Przebierz się i przyjdź- mówię jeszcze spokojnie.- No dobra. Koniec ogłoszeń. Możecie się rozejść.
Wychodzę z pomieszczenia i idę do swojego pokoju. Na korytarzu wpada na mnie jakiś chłopak.
-Przepraszam. Nie chciałem nic Ci zrobić, ale trener kazał mi się spieszyć-  mówi szybko chłopak.- Och bym zapomniał. Michał Mieszko Gogol, ale mów Jamal.
Zaczynam się śmiać, na co Jamal patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- Nadia Ziemnic. Idź do Andrei, bo się spóźnisz.
- Do zobaczenia - mówi na pożegnanie Michał i znów zaczyna biec.
- Cześć - żegnam się i otwieram drzwi do swojego pokoju.
Wyciągam z biurka kartki z pytaniami oraz inne pierdoły. Sadowie się za moi biurkiem i czekam na Ciebie.
 Po 5 minutach wchodzisz. Wstaje z fotelu.
- Witam. Siadaj- mówię drżącym głosem.
- Może teraz porozmawiamy jak kiedyś?- pytasz się.
- Jesteśmy w pracy- mówię twardo.
- Więc zacznijmy rozmowę służbową- siadasz na łóżku.- Wypełnij wszystko co o mnie wiesz. Dużo od ostatniej rozmowy się nie zmieniłem.
- Z Twojego punktu widzenia nic, ale z punktu psychologicznego bardzo - tłumaczę.
Podaje Ci test i długopis. Wypełniasz go szybko i oddajesz kartki.
- Masz wrogów w kadrze? Ktoś Cię dręczy?...
- Nadia! Przestań! W kadrze jest bardzo dobra atmosfera. Wszystkich toleruję, a oni tolerują mnie- mówisz oburzony.- Jak tam Ci się układa z Łukaszem?
- Jak się czujesz pod czas meczu?- ignoruje Twoje pytanie.- Jak się czujesz po wygranym lub przegranym meczu? Opisz je.
- Zależy jaki mam dzień. Jeśli zły to tragicznie się czuje, jeśli dobry to wyśmienicie. Jak wygramy mecz to się raduje, jeśli przegramy jestem zły na siebie, ze nie dałem z siebie więcej niż dałem- opowiadasz.- Dlaczego się nie odezwałaś przez te 6 lat? Tęskniłem za Tobą, a szczególnie  za naszymi wierszami i wygłupami.
- Przestań!- mowie podniesionym głosem.- Przepraszam, ale ja jestem w pracy.
- Każdy tu jest w pracy, ale zawsze zaplanowany mamy czas wolny. Czas dla siebie. Właśnie teraz jest mój czas wolny- mówisz spokojnym głosem.- Teraz minęło 15 minut. Powinienem już iść, by cieszyć się z mojego czasu wolnego, ale nie idę. Zostało nam trochę czasu do obiadu, a ty i tak nie masz żadnych wizyt. Porozmawiajmy.
- Dzisiaj nie. Kiedy indziej. Proszę Cię tylko o to- mówię cicho.
- Dobrze. Zgadzam się, ale pod warunkiem, ze będzie to rozmowa bez kamer- oświadczasz, a ja przytakuje.- Do obiadu.
- Do zobaczenia.
Wychodzisz z pokoju, a ja wstaje z fotelu i kładę się na moim łóżku. Zamykam oczy i zasypiam.
'' Nastolatka wchodzi do domu swojego przyjaciela.
- Dzień dobry panu - wita się z panem po 40.
 - Cześć Nadia. Szaleniec jest w laboratorium - śmieje się ojciec nastolatka.
- Dziękuję- uśmiecha się dziewczyna i od razu biegnie do garażu.
Puka w drzwi ich unikalny kod. Słyszy 'proszę', więc wchodzi do laboratorium.
- Witam Cię  moja droga- wita się chłopak.
- Siemka- uśmiecha się nastolatka.- Chodź zagrać w siatkówkę.
- No właśnie. Wiesz chyba, ze niedługo zawody podwórkowe w siatkę?- pyta się chłopak.- Ja zagram na rozegraniu, ty na ataku, Michał i Witek na środku, a Piotrek i Krzysiek na przyjęciu.
- Ale ja nie mogę...
- Możesz. Witek i Krzysiek Ci pomogą w przebraniu. Będziesz się podawała za Mateusza.
- A włosy?- pyta się dziewczyna.
- Twoja mama powiedziała, ze je obetniesz na chłopaka- mówi z uśmiechem nastolatek.
- Czy my nie za dużo ryzykujemy?- pyta się.
Chłopak udaje, że nie słyszy tego pytania. Bierze piłkę i otwiera drzwi.
- No chodź!
- Idę- dziewczyna wybiega z garażu i kieruje się w stronę boiska szkolnego.
Dogania ją kolega.
- Nadia!- zaczyna rozmowę nastolatek.- Wiesz, ze Ci ufam. Chce Ci coś powiedzieć i się poradzić.
- Mów- mówi obojętnie pochłonięta zabawą piłką.
- Spodobała mi się pewna dziewczyna... 
- Nadia! Wstawaj!
Wyskakuję z łóżka jak poparzona, a przede mną stoi Jamal.
- Cześć Michał - uśmiecham się krzywo.
- Za chwilę obiad, więc...
- Już idę- mówię zaspanym głosem.
Do pokoju ktoś wchodzi.
- Idziesz Jamal?- pyta się mężczyzna.- Jarząbek jestem.
Podaje mi rękę.
- Nadia- przedstawiam się.- Idziemy na ten obiad?
- Jasne- odpowiadają i wychodzimy z pokoju.

TRENING POPOŁUDNIOWY

Siedzę na trybunach tuż obok Jamala i Jarząbka. Chłopacy co chwile rzucają dość śmiesznymi komentarzami na temat kadrowiczów.
- No i właśnie teraz widzimy stado przy wodopoju- mówi Oskar.
- Jak zwykle dwie sztuki muszą się odłączyć od stada- dokończa Michał.
- Bo to przecież dwie ambitne jednostki- dołączam się do zabawy.
- Zibi i Kubi po prostu są aż ambitni, że bawią się w Baba Jaga patrzy- mówi z powaga Jarząbek.
Zaczynam się śmiać i zarażam statystyków śmiechem.
Na trybuny wchodzą 'ambitne jednostki', a my się uspokajamy.
- O pani psycholog!- wyje ZB9.
- O Jamal i Jarząbek - nabija się Kubiak z Bartmana.
Przyjmujący dość szybko zbliża się do mnie i bierze mnie na ręce. Zbyszek pomaga mu i znoszą mnie na parkiet. Odwracam głowę do tylu i patrzę błagalnym  wzrokiem na śmiejących się statystyków.
- Ooo. Nie szarpie się. Nie jest tak ambitną jednostką jak my- komentuje atakujący, na co przyjmujący mówi:
- A może ona nas się boi?
- Nie możliwe, a może jest nie mową?
Nie komentuje tego chamskiego zachowania. Po 5 minutach postawiają mnie na parkiet. Podchodzi do nich Andrea i zaczyna rozmawiać po włosku z Kubim i Zibim. (A mamusia mówiła, ze mam się uczyć włoskiego. Głupia ja.) Chłopacy coś mu zaproponowali, bo na końcu Andrea powiedział "Bene".
Zniesmaczona tym wszystkim wychodzę z sali i wracam do swojego pokoju. Dogania mnie Winiar i mówi, że musi ze mną poważnie porozmawiać. Gdy jesteśmy w moim pokoju Michał wyciąga z torby, którą niósł butelkę wódki.
- Zakład, że nie dasz rady wypić jednej półki- mówi poważnie Winiarski, na co parskam.
- Wypije nawet i dwie!- mówię z triumfem.- Bez popitki! Z gwinta.
- Ok!- szczerzy się Michał.
Wyciąga cztery butelki i kładzie na moje biurko. Otwiera dwie. Jedną podaje mi, drugą  bierze dla siebie i zaczyna się zakład taki, że cała Spała jeszcze tego nie widziała.
   Na korytarzu napotykam starszą panią.
- Nie mijaj się z przeznaczeniem - mówi cicho.
- Słucham?
- Masz tu osobę, która raz już straciłaś!- mówi przerażającym głosem.
- Pani mnie chyba z kimś pomyliła - krzyczę i uciekam od niej.
- Ta osoba Cię kocha, ty ją też! Nie oszukasz przeznaczenia!- krzyczy.- Nie uciekniesz!
Odwracam się i jej już nie widzę. Otwieram drzwi i dziwne ukłucie w mózg. Kartka z kalendarza. Trening na siłowni. Czyjś krzyk. Fizjoterapeuta. Obiad. Ja w stroju siatkarskim. Koniec.
- To tyko fatamorgana! To tylko fatamorgana.- mruczę pod nosem.
Wchodzę do pokoju. Rozglądam się po pokoju. Przecieram oczy ze zdumienia. Znowu ta starsza pani.
- Co tu pani robi?- pytam się obudzona.
- Jestem Twoją praprapraprababcią- mówi cicho kobieta.
- Moja 4 razy prababcia nie żyje od ponad 120 lat- mówię pewna siebie.
- Prawda- przyznaje mi rację kobieta.- Mów mi Eleonora.
Kiwam głową de zdumienia. Przypominam sobie mój wywód przodków. Naprawdę moja 4 razy prababcia miała tak na imię.
- Wiem, że masz dar przewidzenia tak samo  jak ja- mówi Eleonora.- Czy mogę Ci opowiedzieć historię, która wszystko Ci wytłumaczy?
Kiwam głową jakbym została zahipnotyzowana.
- Przed XII wiekami nasza babka dostała od czarownicy dar. Babka w Testamencie zapisała, że co 123 lata najstarsza z pokolenia wnuczka po 20 odziedziczy ten dar. Dar przewidzenia. Dla niektórych z naszych przodkiń był to niezły ubaw, ale nie dla mnie. Doktor Eleonory Ziemnic- opowiada jakby w transie.
- Przestań!- podchodzę do okna.
- Ale to jest prawda. Nadio musisz umieć się tym posługiwać, bo...
- Nadia! Mogę?- puka ktoś do drzwi, a Eleonora znika.
- Wchodź Winiar!- krzyczę.
Drzwi się otwierają i ukazuje się Winiarski.
 - Przepraszam, że Ci komplikuję prace. Miał przyjść Wiśnia, ale się z nim zamieniłem.
- Rozumiem.
- Mam małe pytanko- zaczyna Michał.
- No zadawaj.
 Czy Ty się spotkałaś z Eleonorą?- patrzy na mnie swoimi niebieskimi paczadłami z nadzieja, ze to jest nieprawda.
- Czy Ty też masz dar?- pytam się.
- Jej mąż powiedział mi, ze mam dar przeszłości. To jest przerażające! Czy to jest...
- Pit dzwon po karetkę. Nadia i Winiar zemdleli i  się nie kontaktują- słyszę głucho.- Marcin dzwoń po karetkę. Ruchy!
Chcę otworzyć oczy i zacząć krzyczeć, ze nic mi nie jest, ale coś mnie powstrzymuje. Krzyki cichną.
- Czy to jest normalne?- pyta się Winiar.
- Zapewne nie. My jesteśmy jakby w śnie.- oświadczam.- Nasze ciała są gdzie indziej, a my jesteśmy tu!
- Czy my możemy komuś wejść do umysłu?- patrzy się swoimi oczyma w pustkę.- Jeżeli ja mogę zaglądać do przeszłość, to wchodzić do umysłu chyba też.
Łapię się na lewa rękę, w której czuje ogromny ból.
- Michał! Ręką!- krzyczę przeraźliwie.
- Pani Nadio! Budzimy się!
Otwieram oczy. Przede mną stoi lekarz i Ty.
- Nadia. Ty żyjesz!- krzyczysz
- A Michał?- pytam się i rozglądam się po szpitalnej sali.
- Skąd wiesz?- pytasz się.-Twoje oczy są zielone nie brązowe!
Podajesz mi lusterko. Oglądam swoje tęczówki. Moje czekoladowe oczy zmieniły się w trawiasta zieleń. Do sali przybiega Zator i Wąski.
- Michał...jego oczy...brązowe...niebieskie...- mówi zdyszany Zati.
- Czy wy też się czujecie jak w horrorze?- pyta się Wąski, na co my patrzymy się na niego pytająco.- No jak w "Nienarodzonym".
Budzę się. Siadam na łóżku. Nade mną stoisz Ty i Marcin.
- Nieźle zabalowałaś z Winiarem. Wypić dwie półki na łebka to jest coś- śmieje się Marcin.
- Winiara nam rozpiłaś!- udajesz, ze jesteś zły.
- Naprawdę, tyle wypiłam?- Możdżon wskazuje na cztery butelki wódki.
- Michał trzymał w ręku piąta- śmiejesz się.
- Przypuszczam, ze to były zawody- myśli głośno kapitan.
Spoglądam na zegarem i widzę, ze jest już 10. Rozruch poranny się już odbył, więc nici z mojego świetnego planu odchudzania  się na lato. No cóż kiedyś muszę sama pobiegać po Spale i okolicach.
     Wchodzę na stołówkę. Liczę, że może coś zostało po śniadaniu. Mylę się, więc pozostało mi nic innego niż zrobić sobie "poranny" rozruch i biec do najbliższego warzywniaka, by zrobić sobie chociaż małą sałatkę. Wracam do pokoju i ubieram dresik i vansy. Do kieszeni wsuwam 20-złotowy banknot i zamykam drzwi od mojego pokoju. Zbiegam  po schodach i truchtam po holu.

- Nadia, pójdziesz ze mną na studniówkę?- pyta się chłopak.
-No pewnie! A co Ewka nie mogła?- pyta brunetka.
- Daj spokój. Wolała Witka - mówi smutnie chłopak.
- Chodź do "Milorda" na naszą kawę. Porozmawiamy na spokojnie- dziewczyna proponuje przyjacielowi.
Idą dość szybko zaniedbaną uliczką. Widzą, że idzie przed nimi Ewka z Witkiem.
- Mam pomysł- uśmiecha się Nadia.- Zaufaj mi.
Łapie dłoń przyjaciela i ciągnie go za sobą.
- Nadia!- krzyczy chłopak.
Dziewczyna zatrzymuje się i zaczyna całować przyjaciela. Kątem oka widzi minę Ewki.
- Nie wiedziałem, że aż tak dobrze całujesz- śmieje się chłopak.
- Przepraszam- zawstydza się dziewczyna i ucieka od chłopaka.

     Wspomnienia bolą. W szczególności to, co źle zrobiliśmy. Chcemy cofnąć się w czasie, lecz nie możemy. Dlaczego tak wiele ludzi musi je ciągle powtarzać? Łzy płyną po moich policzkach. Dołująca piosenka w słuchawkach jeszcze bardziej mnie zasmuca. Siadam na najbliższym pniu drzewa. Ktoś do mnie podchodzi. Wyjmuję słuchawki i unoszę głowę.
- Nadia, co się stało?- pytasz się, na co wybucham jeszcze większym płaczem.
- Masz osobę, którą kochasz?- pytam się.
- Mam. Jest to moja żona. Kocham ją jeszcze bardziej od siatkówki- mówisz.
- Ja nie mam. Nie kocham Łukasza. Oszukiwałam się, że go kocham. Po tym wszystkim biorę rozwód. On jest moim kolegą, nie mężem - wyżalam się.
Siadasz obok  i przytulasz mnie jak to zawsze robiłeś.

     Dziewczyna siada na sofie w ich mieszkaniu. Z łazienki wychodzi świeżo, co wykąpany przyjaciel. Siada obok niej i przytula ją.
- Znowu przegrałam z kontuzją!- mówi żałośnie na co chłopak wstaje i podchodzi do brzozowej komody.
- Proszę Cię, tylko nie zdjęcia- mruczy dziewczyna.
Chłopak podchodzi do niej z bordowym pudełkiem.
- Wszystkiego najlepszego Złośnico!- śmieje się chłopak.- Zakładaj swoja nowa czarną sukienkę i idziemy się pobawić.

- Nadia!- słyszę Twój krzyk.
Wracam do rzeczywistości. Jestem wtulona w Ciebie i nie mam zamiaru przestać.
- Nadia, przepraszam za wtedy...- wzdychasz ciężko.- Zapomniałem, że zeszytu nikt nie mógł oprócz nas dotykać...
- Przestań... To moja wina, ze zerwałam kontakt. Nie mogłam pogodzić się...- mówię ochryple.
Nie kończę zdania. Wstaję i uciekam. Znowu. Może nie chcę, żebyś wiedział, że moje uczucie do Ciebie nie wygasło.  Mam dość tego wszystkiego. Mam dość mojego popieprzonego życia.
Nagle odwracam się i widzę jak samochód pędzi w moją stronę. Słyszę Twój krzyk, a potem pisk opon.

TWOJA PERSPEKTYWA

- Nadia! Uciekaj!- krzyczę jak najgłośniej mogę.
Niebieskie BMW uderza w Nadię. Biegnę  do niej. Z samochodu wychodzi mężczyzna. Widzę jej twarz, która jest cała we krwi. Wyciągam telefon z kieszeni i dzwonie pod numer 112. Pan który  zrobił krzywdę mojej przyjaciółce próbuje jej pomóc. W mojej głowie wirują myśli, że to wszystko przeze mnie. Rozłączam się i idę pomóc mężczyźnie, który spowodował ten wypadek. Nadia na szczęście oddycha. Prawdopodobnie coś ma z kręgosłupem.
Po 10  minutach przyjeżdża policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Zabierają Nadię do karetki, a mnie i tamtego faceta na przesłuchanie.

MOJA PERSPEKTYWA

     Słyszę dźwięk aparatury. Otwieram oczy. Białe ściany .
- Czy ja jestem w niebie?- pytam się, na co słyszę salwę śmiechu.
- Mamo, Ty żyjesz!- krzyczy Luiza.- Dobrze się czujesz?
- Tak córciu- zapewniam córkę.- Jest tutaj Twój idol?
Wchodzisz do sali z bukietem słoneczników. Zapamiętałeś, że to moje ulubione kwiaty.
- Część Nadi- uśmiechasz się.
Kładzie na stoliku kwiaty i daje mi buziaka w policzek.
- Mamo dlaczego mi nie powiedziałaś, ze byłaś jego przyjaciółką!?- pyta się oburzona Liza.
Nie wiem co odpowiedzieć. Bierzesz Małą  na kolana i szepczecie coś. Zasypiam.

     Dziewczyna ubrana w piękną suknię oraz chłopak w nienagannie skrojonym garniturze wchodzą do ich ulubionej kawiarni "Milord". Siadają przy stoliku. Podchodzi do nich kelner. Zamawiają dwie kawy latte.  Czekają na kawę w milczeniu. Po 5 minutach kelner podaje im napój.
- Dzięki, że poszłaś ze mną na studniówkę- pierwszy odzywa się chłopak.
- Proszę. Szkoda, że nie podali tam takiej wspaniałej kawy- mówi radośnie dziewczyna.
Chłopak posmutniał i nastaje cisza. Do kawiarni wchodzi Krzysiek, Piotrek i Michał. Podchodzą do nich i witają się.
- Siadajcie- mówi dziewczyna do kolegów.
- Ale heca!- zaczyna Krzysiek.
- Ewka jest w ciąży!- pieje Piotrek.
- A wiecie z kim?- pyta się Misiek.
Chwila ciszy.
- Z Witkiem!- mówią wszyscy razem.
Zaczynają się śmiać. Podchodzi kelner i bierze zamówienie od chłopaków.
- Mały! Daj spokój! Ewka...
- Jest suką.- mówi zdenerwowany chłopak.
- Sam mówiłeś, że nie każda dziewczyna jest idealna- zaczyna dziewczyna.
- Ale Ewka puściła się za moimi plecami z Witkiem i jest z nim w ciąży!
Nie odpowiada. Brunetka wychodzi z kawiarni i idzie rynkiem miasta.
- Nie każdy chłopak jest idealny dla tak ślicznej kobiety jak Ty- mówi cyganka stojąca na rynku.
Dziewczyna zaintrygowana tym co powiedziała przed chwilą kobieta podchodzi do niej.
- Daj rękę dziecko- rozkazuje cyganka, a Nadia wykonuje to.- Życie Cię nie oszczędzi. Najpierw zdrada przyjaciela, później męża. Uważaj na mężczyzn. Są wobec Ciebie fałszywi. Masz strasznie...

     Otwieram oczy. Spoglądam na zegarek. 3.17. Czuję że muszę iść do Spały. Siadam na łóżku, zakładam kapcie i idę. Podchodzi do mnie pielęgniarka.
- Pani nie może chodzić! Przecież pani ma paraliż nóg!- krzyczy pielęgniarka.
Olewam ją i idę dalej, a może i biegnę.
- Pani Nadio! Proszę wrócić!- krzyczy lekarz.
Zatrzymuję się. Podchodzi do mnie lekarz.
- Jak wszystko będzie dobrze to panią wypuścimy popołudniu- zapewnia lekarz.
Maszeruję zdenerwowana po szpitalnym pokoju. 

- Mateusz! Plasuj! Nie atakuj!- krzyczy rozgrywający.
Ósemka pewnie siebie atakuje. Przy lądowaniu źle stawia nogę.
- Nadia!- krzyczy matka i wybiega z trybun.
Sędzia podchodzi do "chłopaka" i pyta się czy gra.
- Mateusz nie ryzykuj!- mówi twardo Witek.
- Gram dalej!- oświadcza dziewczyna.
- Czy Mateusz Nawrocki pomoże swojemu zespołowi. Czy Milord Wałbrzych wygra z Wściekłym Diablo. Przypominam. Rozgrywany jest piaty set. Wynik 14-14. Ostatnią akcję wygrał  Mateusz Nawrocki z Milorda. Na zagrywce właśnie on. Czy zaryzykuję?
Stoi na zagrywce. Pierwsze odbicie, drugie. Łapie  piłkę i podrzuca góry. Robi rozbieg. Uderzenie.
- As serwisowy! Tego było trzeba drużynie czerwonej. Piłka meczowa dla Milorda Wałbrzych.
Dostaje piłkę. Stoi przed linia końcową. Wyrzuca piłkę, szybki rozbieg i skok.
- To dla ciebie tato!
Skrót. Piłka po taśmie. Problem z przyjęciem i trybuny.
Mateusz pokazuje sędziemu, ze schodzi, nie wie nawet, ze wygrali finał. Siada na ławce i zasypia.

      Rano budzę się 8.46. Siedzisz już przy mnie. Nie zauważasz nawet tego, że się obudziłam.
- Najlepszym rozgrywającym Ligi Podwórkowej zostaje zawodnik z numerem 5...
- A najlepszym atakującym zostaje z numerem 8 zawodnik z drużyny Milord Wałbrzych Nadia Nawrocka!- śmiejesz się.- Pamiętam jak wtedy chłopaków zżerała złość.
- Chcieli nas dyskwalifikować za to, ale powiedzieli, że dziewczyna może brać udział w tej kategorii- śmieję się.- To było jakieś 20 lat temu.
- A trzynaście lat temu się pokłóciliśmy- wspominasz.- Masz nasz zeszyt.
- Mam go, ale jedna kartka ...
- Została wyrwana. Pamiętam nawet kiedy...- wzdychasz.- Wybaczysz mi to wszystko. Ja  potrzebuje przyjaciela. Gdy Arek... Nie znałaś  go. On był wsparciem. Chciał Cię poznać... I to bardzo. 2004 roku na chrzcinach Seby miałem, mieliśmy nadzieję, że przyjdziesz. Byś go poznała. Byliście identyczni.
     Siadam na łóżku. Widzę jak łzy płyną Ci po policzkach. Wycieram Twoje łzy rękawem mojej flanelowej koszuli.
- A Ty nie wiedziałeś jak Cię kochałam. Nadal kocham- szepczę.
Wpijam się w Twoje usta.  To jest silniejsze ode mnie. Nie potrafię przestać. Ty nie przerywasz.
- Nadia- mówisz cicho.- Nie możemy tego robić. Ja mam już swoją połówkę. Jest nią Iwona.
- Nie pierdol tyle- mowie wściekle i ponownie Cię całuję.
Nie chciałam by się to tak szybko potoczyło.
Wybiegam z sali, a Ciebie zostawiłam w sali. Natknęłam się na kogoś.
- Nie rób tego. On nie jest tego wart- mówi.
To ta sama cyganka co wtedy. Teraz nie mam już żadnych wątpliwości.
- On nie jest warty tej przyjaźni. Poznasz w pracy dojrzałego mężczyznę, który jest w podobnej sytuacji- mówi jakby w transie cyganka.- Podaj mi rękę.






~*~ 
Bardzo długi rozdział. Ma 24 strony w Wordzie, ale to taki mały prezent na święta :P
Czas również na życzenia;
Zdrowia, bo zdrowie jest najważniejsze. Pieniążków, bo pieniążki też są ważne, ale nie tak ważne jak zdrowi i szczęścia, bo szczęście tez jest ważne :P

3 komentarze:

  1. Tak podejrzewałam. Po przeczytaniu prologu miałam wrażenie, że wszystko co tu czytam jest trochę o Krzyśku, szkoda tylko, że pokazanym w takim świetle, ale cóż, mam nadzieję, że to się chociaż w małym stopniu zmieni :D
    Wszystko dzieje się bardzo szybko, Nadia szybko zyskuje przyjaciół, szybko odnajduje się sytuacji. Da sobie radę, chociaż widać, że potrzebuje kogoś kto byłby jej oparciem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam że Nadia będzie z Możdżonkiem :D
    A co do Igły to byłam już na 90% pewn że to on gdy napisałaś "biegasz z kamerą" ; )
    Zapraszam do mnie http://siatkowka-nas-laczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ten rozdzial jakbym była w transie. Wspaniale piszesz :)

    OdpowiedzUsuń

© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.