I can understand how the ages are rough
And they cut you like the tiny slithers of
glass
Wysiadam
z samochodu. Jesteśmy w Spale. Uroczy podaje mi walizkę.
- Wujku, zostań z
nami!- krzyczy Luiza.
- Słoneczko nie
mogę. Muszę wrócić do naszego mieszkanka i się spakować na wyjazd do Sofii-
odpowiada Luiza.
Mała
przytula się do niego.
- Będę tęsknić- Uroczy mówi mi do ucha.
Luiza odczepia się
od Uroczego i siada na ławeczce.
- Kocham Cię.
Wiesz?- pyta się mój narzeczony.
- Ja Ciebie
bardziej- mówię.
Zaczynamy się
całować. Uroczy przerywa.
- Jadę. Spotkamy
się na lotnisku. Papa- żegna się ze mną.
- Cześć kochanie-
odpowiadam.
Luiza podchodzi do
mnie. Wyciąga chusteczkę i macha odjeżdżającemu pojazdowi. Gdy BMW już nie
widać bierzemy walizki i idziemy do ośrodka. W recepcji biorę klucz.
- Mamo ja chcę
żebyś była z Wujkiem- mówi córka.- Będzie fajniejszym tatusiem niż mój
biologiczny tata.
Otwieram pokój.
Kładziemy z córką walizki w kącie. Mała kładzie się na łóżku, a ja wyciągam
moje papiery. Ktoś puka do drzwi.
- Proszę!-
krzyczę.
Drzwi się otwierają
i widzę recepcjonistkę.
- Jak pani nie
było prezes Przedpełski zostawił pani list- mówi kobieta.
- Dziękuję- biorę
list.
- Do widzenia-
żegna się.
- Do zobaczenia.
Otwieram
pospiesznie list.
Droga pani Nadio!
Bardzo dziękujemy,
że pani jest na naszym pokładzie. Widać, ze nasza współpraca kwitnie, ale jest
problem. Nie pojedzie pani na IO w Londynie. Brak pieniędzy, za dużo sztabu.
Mam nadzieję, że pani zrozumie.
Z poważaniem
Mirosław Przedpełski.
Po policzkach
spływają łzy. Moje marzenie, że pojadę na Igrzyska z chłopakami pękły jak bańka
mydlana.
- Mamo, co
się stało?- podchodzi do mnie córka.
- Nie pojadę z
chłopakami do Londynu. Zostanę w Polsce- mówię.
Dziewczynka mnie
przytula. Słyszę jak ktoś do mnie dzwoni. Odbiera Luiza.
- Tak, słucham. Z
tej strony Luiza Ziemnic...Tak...Córka...Pan to potrafi być idiotą...A to
przepraszam, jak mam pana nazywać?!...To chyba pan nie rozumie...Ale to pan
musi załatwić chociaż jeden bilet...Ooo to dziękuję...Bardzo miło się z panem
rozmawiało. Musi pan częściej dzwonić do mamy...Do widzenia....
Odkłada telefon. I
siada obok mnie.
- Pan Mirek
załatwił Tobie, mamo bilety na trzy mecze w Londynie. Tylko, że za lot i nocleg
musisz sama zapłacić - mówi Mała.
Patrzę na nią z
niedowierzaniem. Biorę telefon i dzwonię na lotnisko zamówić trzy bilety do
Londynu.
- Poznasz wreszcie
dobrze swojego chrzestnego- oświadczam.
Mateusz, mój brat
mieszka w Londynie od 15 lat. Tam poznał swoja żonę i tam urodziła mu trójkę
dzieci. Sofii, najstarsza córka Mateusza jest moją chrześniaczką i ma już 14
lat. Brat ma wielki dom. Ja, Uroczy i Luiza bez problemu się tam zmieścimy
tylko muszę zadzwonić do brata.
- Mamo, ale ja nie
będę mogła iść na mecz, a z moim angielskim nie jest aż tak dobrze by zrozumieć
angielską transmisję- marudzi.
- Wujek coś
wymyśli. Pójdziesz i zobaczysz mecz- mówię twardo.
Idziemy na obiad. Chłopaków jeszcze
nie ma. Marcin napisał, że się spóźnią. Zamawiamy obiad i siadamy do stolika.
Po chwili pani kelnerka podaje nam dwa talerze. Jemy swoje porcje i idziemy do
lasu na spacer.
- Mamo. Czy
opowiesz wreszcie całą Twoją historię związaną z siatkówka? Zawsze się
chroniłaś przed tym- mówi Mała.
- Długa historia.
Za dużo do opowiadania- odpowiadam szybko.
- Mamo!- mówi
przeciągliwe.
- No więc cała
moja przygoda zaczęła się ...
Po godzinie spaceru i mojej historii
siatkarskiej Luiza miała dość. Poszłyśmy, więc do pokoju.
- Mamo, może byś
napisała o sobie książkę. Fani siatkówki dużo by się dowiedzieli o Igle i
oczywiście o tobie, mamo.
- Za duże ryzyko.
Nie mam teraz czasu na takie rzeczy. Teraz liczysz się tylko Ty, praca i On.
Nie mam czasu- mówię.
A jednak w myślach
tworzą się pierwsze rozdziały. Książka mogłaby być świetna. Ale jaki tytuł?
Nadia Nawrocka zrozumiała siatkówkę? Głupie. Może Tajemnice Przyjaciółki
Krzysztofa Ignaczaka. Autobiografia Nadii Nawrockiej.
- Nadia! Jak ja
Cię dawno nie widziałem!- wita się Marcin.
- Cześć Możdzi.
Gratulacje- mówię z radością.
Mała skacze w
ramiona Marcina.
- Co Liza. Byłaś
grzeczna jak mnie nie było?- pyta się środkowy.
- A mama się
zaręczyła!- krzyczy wesoło.
Zapomniałam mu
powiedzieć. Kurde. Jest źle. Nawet bardzo źle.
- Dlaczego mi nie
powiedziałaś?- pyta się oburzony.
- Marcin, ja
chciałam ci zrobić niespodziankę- mówię z udawanym uśmiechem.
- Zapomniałaś!-
odpowiada złym tonem.
- Przepraszam Cię.
Jakoś tak wyszło. Przyjazd rodziców, przeprowadzka...
Do pokoju wchodzi
Oskar z jakimś chłopakiem.
- Cześć! Poznaj
Kamila. Kamil poznaj Nadię- poznaje mnie z chłopakiem.- Będzie mnie zastępował
w Sofii. Żona będzie rodzić.
- Naprawdę?
Gratulacje- uśmiecham się.
- Oskar, a wiesz,
że Nadia ma narzeczonego?- pyta się z złośliwością Marcin.
- Już? Tak szybko?
Gratuluję. To kiedy ślub?
Zabije ich jak
matkę kocham i szanuje. Jeszcze jakaś złośliwość, a mają przesrane.
MIĘDZYCZASIE
W DOMU UROCZEGO
Chodzi zdenerwowany po pokoju. Przed
chwilą przeczytał w Internecie, że jego narzeczona go zdradza z Łukaszem.
Przypadkiem nie spojrzał na datę artykułu. Wyciąga telefon i dzwoni do Nadii.
- Odbierz to, do
jasnej cholery!
- Z tej strony
Luiza- mówi dziewczynka zaspanym głosem.
- Cześć. Daj mamę-
mówi zdenerwowany.
- Nie ma jej.
Poszła gdzieś. Mam coś jej przekazać?- pyta się zdziwiona.
- Jak przyjdzie ma
do mnie zadzwonić- krzyczy do telefonu i rozłącza się.
Rzuca telefon na
podłogę. Jego nowa komórka nie wytrzymuje. Ekran pęka i rozsypuje się po
kafelkach. Siada na podłodze i zaczyna płakać.
- Boże, dlaczego
ona to robi. Nie wystarczam jej?- krzyczy.
Szkiełka ranią
jego skórę na nogach. Krew brudzi kafelki. Dzwoni telefon. Jednak działa.
Nadia. Nie odbiera. Wstaje, bierze miotłę i zamiata szkło. Później bierze
telefon i wyrzuca go przez balkon. Idzie do salonu. Podchodzi do barku i
wyciąga butelkę z alkoholem.
Otwiera i zaczyna pić z gwinta. Wypija połowę. Bierze laptopa i wchodzi na swój
oficjalny fan page. Klika w wiadomości. Nowa wiadomość od Nadii. Usuwa ją.
Bierze kluczyki od samochodu. Zamyka drzwi mieszkania na klucz i idzie w stronę
windy. Zjeżdża na parter i wychodzi z bloku. Idzie do garażu chwiejnym krokiem.
W ręce trzyma butelkę wódki. Wchodzi do auta i wypija resztę alkoholu. Wyrzuca
gdzieś butelkę. Odpala silnik samochodu i wyjeżdża na ulicę.
TYMCZASEM
U NADII
Dzwonię do Uroczego. Nie odbiera.
Odkładam telefon.
- Mamo co jest?-
pyta się Mała.
- Nie wiem, ale
chyba nic złego. Oddzwoni- mówię pewnie siebie.
Do pokoju wbiega
Kurek.
- Włącz telewizor.
Na TVP Info mówią o...- nie
dokańcza.
Na ekranie widzę
wiadomość, że miał wypadek.
Żyje, ale jest w stanie ciężkim. Uderzył w drzewo. Nic więcej nie było wiadomo.
Policja nie odpowiadała na żadne pytania dziennikarzy.
- To przeze mnie.
Nie musiałam wtedy iść z chłopakami iść na spacer- mówię z łzami w oczach.
- Mamo za chwile
przyjedzie po Ciebie taksówka. Ja pójdę do Anastasiego i wytłumaczę mu
wszystko. Mamo weź wszystko co potrzebne i idź przed ośrodek. Pan Bartek
pójdzie ze mną do trenera i wytłumaczymy się z wszystkiego. Prawda?- Liza mówi
jak katarynka.
- Dzięki.
Zadzwonię jak będę coś wiedziała.
Biorę torebkę i
wybiegam z pokoju.
- Do szpitala w
Łodzi go zawieźli- krzyczy za mną córka.
Wbiegam do
taksówki. Mówię kurs i odjeżdżamy.
Płacę za kurs i wybiegam. W recepcji
pytam się gdzie leży Uroczy.
- Pani to ktoś z
rodziny ?- pyta się kobieta.
- Narzeczona. Mogę
dowiedzieć się, gdzie on leży?
Kobieta pisze mi
na kartce, gdzie jest Uroczy.
Biegnę co sił w
nogach na odział, który wskazała mi pielęgniarka. Zakładam coś na siebie i
wchodzę na pokój. Uroczy ma całą twarz w bandażach. Do sali wchodzi lekarz.
- Kim jest pani
dla pacjenta?- pyta się.
- Narzeczona. Co
się stało? Co mu jest?
Lekarz podchodzi
do mnie. Wstaję. Wodze w oczach lekarza współczucie.
- Obie nogi ma
złamane. Poparzenia skory twarzy, rąk i brzucha. Lewa ręką jest zmiażdżona.
Dzisiaj od razu po wypadku miał operację. Będzie potrzebna druga, a może i
trzecia. Jest z nią źle. Wiem, że pan narzeczony jest siatkarzem. Będą problemy
z grą, a co najgorsze rezygnacja ze sportu. Musimy mieć nadzieję, ze będzie
dobrze. Najgorsze w tym wszystkim, że pacjent jechał pijany. Prawdopodobnie
chciał popełnić samobójstwo..
- Samobójstwo?- przerywam.
Lekarz kiwa głową.
Łzy płyną mi po policzkach. Lekarz wychodzi. Siadam obok łóżka Uroczego. Łapie
jego prawa dłoń.
- Kochanie.
Dlaczego to zrobiłeś? Co zrobiłam źle. Przecież Cię kocham..
Mijały dnie. Pracowałam w Spale jak
cyborg. Odmówiłam lot Uroczego do Sofii. Ja musiałam tam lecieć. Do Londynu nie
polecę. Jednak zabrakło funduszy. Wszystko podporządkowałam Uroczemu. Teściowie
za zmianę z rodzicami pilnowali mojego narzeczonego. Po Sofii miałam ich
zmienić.
Teraz siedzę przy biurko i mam sesje z
Łukaszem. Nie mam żadnych
problemów dopóki nie podchodzi do mnie.
- Proszę Cię, wróć
do mnie! - szepcze mi do ucha.
Chce mnie
pocałować, ale odsuwam się.
- Łukasz, wyjdź-
mówię twardo.
- Stajesz się
wrakiem człowieka przez niego- mówi i wychodzi.
Wstaje i podchodzę
do lustra. Ma rację. Wory pod oczami, brak makijażu, rozczochrane włosy, nie
zadbane paznokcie.
- Mamo! Wujek się
przebudził!- krzyczy Luiza wbiegając do pokoju.
- Naprawdę?- pytam
się.
Mała kiwa głową.
Dzwonie po taksówkę. Kazałam żeby przyjechał za dwie godzinki. W międzyczasie
ja się ogarnę i pójdę do Andrei.
W
SZPITALU
- Gdzie ja
jestem?- pyta się mężczyzna.
- Kochanie jesteś
w szpitalu- mówi kobieta.
- Kim pani jest?-
pyta się przerażony.
- Jesteś moim
synem. To ja twoja mama- kobieta mówi z łzami w oczach.
Nie pamiętał jej.
Pamiętał to ze miał wypadek i jak się nazywa.
- Syneczku nie
pamiętasz mnie?
- Nie pamiętam
pani. Przepraszam.
Do sali wchodzi
Nadia.
- Kochanie- wita
się.
Podchodzi i namiętnie
całuje swojego narzeczonego. Pacjentowi coś się przypomina.
- Zdradzasz mnie z
Łukaszem?- pyta się.
- Nie kochanie. To
było wcześniej. Przed Tobą.
Zamyka oczy.
Zasypia. Przypomina sobie wszystko. Od samych narodzin, ale jednak. Pusta przestrzeń w jego pamięci.
o ja cie pierdziele.... to się porobiło... :P
OdpowiedzUsuńno to pięknie. Pytanie tylko czy Uroczy jej uwierzy.
się cieszyłam, że nowy rozdział, ale zaraz wpadłam w doła bo smutny :c
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że z tego wyjdzie i zrozumie, że to tylko plotki, Lizkę kocham, jak wszystkie wyimaginowane dzieci :D
pozdrawiam zapraszam do siebie : )
Cześć, świetne opowiadanie, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://autograf-rozpoczynajacy-nowe-zycie.blog.onet.pl/
Nie mieści mi się w głowie Luiza. Przepraszam, ale ona na swój wiek jest za mądra i mam wrażenie, że ucieka jej dzieciństwo. Ma czas na mądrzenie się, a teraz powinna korzystać z błogiego czasu zabawy, niewiedzy o świecie i tym całym złu. Nie mówię, że jej nie lubię, bo ubóstwiam to dziecko, jednak nie mieści mi się to wszystko. Szczerze mówiąc to Nadia ma szybkie życie, albo przy czytaniu odnosi się takie wrażenie. Omija ją 'magia chwili', nie zważa na to co ma tu i teraz, tylko gdzieś biegnie. Co do pana Uroczego, swoją drogą z chęcią dowiedziałabym się kim on jest, to człowiek troszkę nieobliczalny. Po jakiego grzybka wsiadał do samochodu po alkoholu? Nie nauczyli, że nie wolno i teraz ma! Dobrze, że żyje, bo tego by brakowało. Niech wyjdzie powoli z tego bagna i zacznie racjonalnie myśleć. Ma dla kogo żyć, więc ... :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! Mam nadzieję, że nie jesteś zła za wyrzucenie moich myśli, ale nie umiałam dziś tego trzymać. Ja oceniam tylko i wyłącznie zachowania bohaterów ;D Rozdział mi się podoba, choć wszystko tak szybko się dzieje. Ja osobiście jestem zwolenniczką opisówek i mam czasem problemy z przyzwyczajeniem się do większości dialogów, niż rozważań. ;)
W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://miloscwtwoichoczach.blogspot.com/ Wiem, że byłaś ze mną przez początek, więc zostawiam linka, jakbyś chciała sobie poczytać. ;D
Całuję Happiness ;*