17 lutego 2013

8.




Give me love like never before
Cause lately I've been craving more

Budzę się. Leżę na łóżku w ubraniach tuż obok Uroczego. Spoglądam na zegarek. 8:18. Powoli wstaję i kieruję się w stronę drzwi. Po drodze biorę swoje rzeczy i wychodzę. Idę do windy i zjeżdżam na dół. Później zamawiam taksówkę i jadę do hotelu, gdzie powinnam teraz być.
Pięć minut jazdy i już płacę kierowcy za trasę. Wychodzę i idę do hotelu. Witam się z obsługą i idę schodami na drugie piętro.
Wchodzę do swojego pokoju. Biorę prysznic i ubieram zwiewną białą sukienkę. Dzwonię do Hanki i pytam gdzie jest. Po 15 minutach jestem na dole w restauracji i jem śniadanie. Spoglądam na zegarek. 9:27.
Płacę i biegnę do parku, gdzie się umówiłam z Hanią i Luizą.
- Mama!- biegnie do mnie córka.
- Część Słoneczko- witam się z córką i biorę ją na ręce.
- Ale ty się ładnie ubrałaś!- uśmiecha się do mnie Hanka.
- Dziękuję. Hania czym Ci się odpłacę. Chyba Mała nie sprawiała problemów?
- Skądże. To dziecko to anioł- oświadcza mi Hania.- Idziemy do kawiarni? Niedaleko jest świetna.
Zgadzam się. 5 minut spaceru i stoimy przed "Diamentem". Wchodzimy i dostajemy od razu kartę z menu.
- A jak tam noc Ci minęła?- pyta się z ciekawości Hania.
- Pogadaliśmy. Trochę się o nim dowiedziałaś. Miły, kochany chłopak- uśmiecham się myśląc o Uroczym.
- A Łukasz? Co z nim?
Wzdycham.
- Nic. On kocha swoją żonę. Nie biorą rozwodu. Może wreszcie zostanie ojcem. Bardzo tego pragnie. Agnieszka nie za bardzo- odpowiadam.
Zamawiamy dwie kawy mrożone i lody dla Luizy. Rozmawiamy sobie tak z dwie godziny. Później płacimy i wychodzimy.
- Muszę iść do Marcina. Umówiliśmy się, że po treningu idziemy na spacer. Papa- daje mi i Lizie buziaka i ucieka.
Łapię Małą za rękę i idziemy do hotelu. Córka chce pospać sobie trochę, bo Katowice źle na nią wpływają. Na mnie również.
Około 12.30 jesteśmy już w pokoju hotelowym i układam do spania córeczkę. Słyszę wibracje telefonu w torebce, wyciągam go.
"Co byś powiedziała jakbym był obok?"
"Porozmawiamy?"
"Więc przyjdź do pokoju 245"
Otwieram po cichu drzwi. Pukam do pokoju. Otwiera mi Uroczy. Wita mnie pocałunkiem.
- Dlaczego ty tu jesteś?
- Bo muszę być przy swojej dziewczynie- odpowiada.
- Kochanie musimy coś ustalić. Ja mam córkę...
- Którą pokocham jak swoją i chce mieć z Tobą chociaż jedno dziecko- kończy za mnie Uroczy.
- Że jak?- dziwie się.
- Oczywiście po ślubie, który weźmiemy- odpowiada.
Patrzę na niego tępym wzrokiem. On zaczyna mnie całować jak jakiś pojumany (czyt. nienormalny).
- Kotku proszę Cię.
- Po powrocie z Igrzysk poznamy swoich rodziców. Nie martw się.
- Ale ja po Igrzyskach idę na ślub Marcina. Hani muszę ze wszystkim pomóc...
Kładzie mi palec na ustach. Milknę. W zamian za ciszę zaczynam całować Uroczego. Kładziemy się na łóżku wtuleni w siebie.
- A jak będziemy mieć już tego syna to on będzie siatkarzem. Po tatusiu oczywiście.
Uroczy nie odzywa się. Zasnął. Wstaje i idę do pokoju obok. Kładę się obok córki i zasypiam...
     Mijały dni, tygodnie. Andrea dał mi miesiąc wolnego. Miałam dopiero jechać z chłopakami do Sofii. Mieszkałam z Małą u Uroczego.
Teraz idziemy do parku karmić kaczki. Uroczy obiecał to Luizie.
- Kochanie. Czy my będziemy razem już na zawsze?
- Nadia. Przy tobie czuję się dobrze. Nie chcę cię zmienić. Mam już córkę, którą rozumiem. Chociaż sam bym chciał spłodzić syna lub córkę- odpowiada Uroczy.
Siadamy na trawniku tuż obok stawku. Wyciągam kromki chleba i zaczynamy rzucać go kaczkom. Wyciągam z torebki lustrzankę i zaczynam fotografować moją rodzinę. Luiza z Uroczym pozują do zdjęć. Na końcu robimy sobie sweet focie z rąsi.
- Będzie na Facebooka- uśmiecha się i daje mi buziaka.
- Masz bilet do Sofii?- pytam się.
- Tak kochanie. Na ten sam lot- oświadcza.
- Luiza też ma kupiony. Andrea jej zafundował bilet obok mnie- mówię.
- Miała ze mną siedzieć!
- Andrea nalegał, żeby siedziała również obok niego.
Uroczy się nie odzywa. Wracamy do domu w kompletnej ciszy. Podczas obiadu również nie rozmawiamy. Luiza od razu po posiłku idzie spać.
     15.15. Wychodzę z kuchni i idę do salonu, gdzie siedzi Uroczy.
- Kochanie przepraszam. Nie powinnam decydować o takich sprawach sama. To nie jest fair. Wiem. Trener pokochał Luizę. Chciał z nią spędzić trochę czasu. Poza tym kazałam zarezerwować dla mnie pokój trzyosobowy, w którym są dwie sypialnie. Dla nas i dla Luizy. Płacę za to osobiście.
- Nadia kocham Cię, wiesz?
Siadam obok niego i zaczynamy się całować.
- Nadia. Pojutrze przyjeżdżają do nas nasi rodzice. Ustaliłem to tydzień temu. Chyba się nie gniewasz?- pyta się Uroczy.
- Co?! Ja nic jeszcze nie przygotowałam! Nie wyrobię się!- krzyczę. - Zabiję cię za to!
- Spokojnie. Wczoraj jak byłaś z Luizą na zakupach zrobiłem ciasto. Dzisiaj miałem zamiar zrobić babeczki, ale zapomniałem kupić mąki. Wieczorem zacznę robić torcik. O 16 pojadę do sklepu i pokupuje wszystko- uspokaja mnie.
- To co ja mam zrobić?- pytam się
- Jutro przygotujesz przystawki, a w sobotę zrobimy zapiekankę- uśmiecha się.
Daje mi buziaka i bierze kluczyki do samochodu.
- Poczekaj zrobię Ci listę zakupów.
Biorę dwie kartki. Na jednej pisze to co będę robiła, a na drugiej pisze listę zakupów.
- Nadia. Pospiesz się!- mruczy zniecierpliwiony.
- Już. No idź. Tylko nie zapomnij nic.
Wstaję z krzesła i daję mu buziaka. On po chwili wychodzi z mieszkania.
- Mamo. Pogodziłaś się z wujkiem?- Mała przeciera swoje zaspane oczka.
Kiwam głową.
- Chodź pomożesz mi wybrać sukienkę na sobotę- biorę córkę na ręce i idziemy do garderoby.
Wyciągam wszystkie moje sukienki. Luiza robi to samo. Na kanapie leży pełno sukienek.
- Mamo załóż tą pomarańczową i do tego te kolorowe koturny. Będzie git- radzi mi córka.
- Ty załóż tą zieloną sukienkę  i czarne sandałki. Zadzwonię do Hani żeby przyjechała i zrobiła nam fryzury i makijaż.
- Dobra. Trzeba wyprasować sukienki i będzie git. Wujek założy łososiową koszulę, czarny krawat i spodnie od garnituru. Będzie dobrze.
     Gadamy sobie tak z Luizą aż do przyjazdu Uroczego. Dzwoni do drzwi. Spoglądam przez Judasza i widzę same torby. Otwieram drzwi.
- Kochanie chyba ty nie okradłeś całego supermarketu?- pytam się.
- Mam jeszcze trzy torby w samochodzie- mówi z powagą.
Zaczynam się z córką śmiać. Uroczy odkłada torby na stole w kuchni i idzie po resztę toreb.
- Jutro jadę z Luiza po nowy zestaw do kawy i talerze. Wystrojem stołu się zajmę- uśmiecham się.
- Ale..
- Twoje filiżanki i talerzyki są w opłakanym stanie. PZPS wypłacił mi dwumiesięczną pensję. Starczy mi na wszystko. Nie martw się o to- przerywam chłopakowi i daje mu buziaka.- W niedziele jedziemy do mojego mieszkania po resztę moich i Luizy rzeczy. Łukasz dzwonił...- mój monolog przerywa wibracja telefon.- Przepraszam. Z pracy.
Odchodzę i idę do sypialni. Odbieram.
- Tak słucham?
- Cześć Nadia. W poniedziałek się widzimy. Pamiętaj we wtorek mamy zebranie w Spale- wita się Marcin.
- Tak wiem. Teraz mam poważne sprawy na głowie. Poznam swoich teściów w sobotę. Mój chłopak nie wpuszcza mnie do pewnego pomieszczenia. W niedziele biorę resztę rzeczy z mojego i Łukasza mieszkania. A teraz jeszcze on robi babeczki.
Marcin zaczyna się śmiać.
- Ej sorry. Muszę kończyć. Idziemy na trening. Życzę powodzenia. Do poniedziałku!
- Papa.
Rozłącza się.
     Idę do kuchni. Uroczy wyrabia ciasto. Mała znudzona tym wychodzi z kuchni i idzie do salonu oglądać bajki.
- Jaki z ciebie cukiernik- mruczę mu do ucha.
Nie odpowiada. Dalej robi ciasto.
     Piątek i połowa soboty minęły spokojnie. Kupiłam wszystko co miałam, zrobiłam przystawki, posprzątałam i wyprasowałam ubrania. Około 11. przyszła Hania. Mi zrobiła delikatny makijaż i koczek, a Luizie podkręciła loczki.
- Dzięki kochana. Uratowałaś mnie. Manicure muszę zrobić jeszcze- uśmiecham się.
- Załóż miętowe szpilki i pomaluje ci na miętowo  pazurki- radzi mi przyjaciółka.
Do sypialni wchodzi Uroczy.
- Ależ mi wypiękniałaś- podchodzi do mnie i daje mi buziaka.
- To wtedy byłam brzydsza?- pytam się z oburzeniem.
- Wtedy też byłaś piękna, ale teraz wyglądasz olśniewająco- tłumaczy się Uroczy.
Hania maluje mi paznokcie. Luiza wybiega z sypialni i biegnie do kuchni.
- Wujku! Gdzie na tej zapiekance jest ser?- krzyczy Mała.
- Zapomniałeś sera?- pytam się Uroczemu.
- Kurde. Muszę go utrzeć- wybiega z pokoju.
Oglądam prawą rękę. Miętowy kolor idealnie pasuje do sukienki. Po pomalowaniu paznokci Hania poszła do garderoby poszukać szpilek. Po 5 minutach wraca z butami.
- Ile ty masz butów? Same szpilki i balerinki- mówi z zazdrością przyjaciółka.
- Jutro jadę po resztę. Zostały w moim domu kozaki, adidasy, trampki i sandały- uśmiecham się z szczerością.- Mam na stanie 60 par butów różnego typu.
Hania udaje, że mdleje. Słyszę dzwonek do drzwi.
- Kochanie otworzysz?- słyszę krzyk Uroczego.
Hania układa mi szpilki bym mogła je założyć. Wybiegam i otwieram drzwi.
- Mamo! Tato! Cześć- witam się z rodzicami.
- Nadia, ale ty się ładnie ubrałaś? Co to za okazja?- pyta się mama.
- Jadzia, przestań. Pięknie się ubrałaś córeczko, a gdzie moja wnusia?- pyta się tata.
Z kuchni wybiega Luiza. Wskakuje na ręce dziadka i się tuli.
- Liza! Ty mój cukiereczku. Ale ty urosłaś!
- To ja idę do kuchni. Zapraszam do salonu. Luiza zaprowadzisz dziadków?- proszę córkę.
Idę do kuchni. Uroczy wyciąga babeczki ze schowka. Wchodzę do schowka i wyciągam torcik i ciastko, które są już na ozdobnych talerzach. Idę z nimi do salonu.
- Ale ładnie się tutaj z nim urządziłaś. Pięknie zastawiony stół. Masz gust.- chwali mnie mama.
- Dziękuję. Zaraz powinien ktoś przyjść. Espresso, Latte, kawę mrożoną czy herbatę?- pytam się.
- Ja espresso, a Jadzi zrób mrożoną- prosi tata.- A Małej daj soczek.
Uśmiecham się i idę do kuchni. Uroczy łapie i przyciąga mnie do siebie. Zaczyna mnie całować.
- Podaj im kawy. Zaraz przyjadą moi rodzice. Hanka wyszła przed chwilą. Dałem jej mały prezent za pomoc- oświadcza.
- Zapomniałam o niej! Dzięki, że pamiętałeś. Idę je zanieść.
Biorę kawę i zanoszę je na stół. Do literatki wlewam sok pomarańczowy córce. Słyszę dzwonek do drzwi.
- Kochanie! Pójdziesz otworzyć?- pytam się Uroczemu.
- Chodź ze mną!- odpowiada.
- Przepraszam na chwilkę- przepraszam gości i pędzę do Uroczego.
Otwieram drzwi. Widzę jego rodziców. Grzecznie się witam i zapraszam ich do salonu.
- Jaka kawę państwo proszą?- pytam się małżeństwu.
- Dwie espresso- mówi kobieta.
Idę do kuchni. Uroczy robi kawy.
- Zaraz się zacznie bombardowanie nas pytaniami- mówię smutno.
- Nie martw się- daje mi buziaka w czoło i idziemy z dwoma kawami do salonu.
- Widzę, że synuś robił ciasta i babeczki. Niech państwo spróbują. On zawsze chciał byś cukiernikiem- chwali swojego syna kobieta.
- Mamo przestań- mówi zawstydzony.
Po godzinie Uroczy otwiera wino. Daje każdemu po lampce.
- Za tak wspaniałą sobotę- wznosi toast.
Po upiciu trochę wina Uroczy klęka przede mną. Z kieszeni spodni wyciąga pudełeczko.
- Czy ty, Nadio Nawrocka pragniesz wyjść za mnie za mąż?- pyta się.
- Tak!- odpowiadam.
Uroczy zakłada na mój palec piękny pierścionek. Wstaje i zaczyna mnie całować.
- Teraz to już bliżej ślubu- mówi tata Uroczego.
Siadamy na sofie. Luiza siada obok mnie.
- Nadia to teraz kiedy ślub? Muszę się przygotować- mówi moja mama.
Spoglądam na mojego narzeczonego.
- Pomyślimy. Mamy czas. Ale pragniemy wziąć ślub kościelny- odpowiadam.
- Ale ty byłaś mężatką- mówi moja przyszła teściowa.
- Miałam ślub cywilny. Nie musi się pani martwić.
Dalsza część spotkania minęła spokojnie. Rodzice Uroczego chwali moje przystawki. A na końcu imprezy wreszcie dowiedziałam się co jest w pomieszczeniu, do którego nie miałam wstępu. Ściany były prowizoryczne. Miały tylko kryć schody na drugie piętro.
Wchodzę na górę.
- Masz tutaj swój gabinet. Dwa pokoje gościnne i łazienkę. Dołożyłem tutaj też drugi salon. Taki mały prezent- opowiada.
Podchodzę do niego i zaczynam go całować.
- Jesteś wspaniały!- mówię i tulę go do siebie.
-Nasi goście śpią dzisiaj u nas. Piżamy, ręczniki oraz inne rzeczy są na łóżkach. Życzę miłej nocy- żegna się Uroczy.
Obejmuje mnie w talii i wychodzimy. Luiza schodzi na dół i biegnie do łazienki umyć się. My się przebieramy w piżamki i idziemy grzecznie spać.





~*~
 

4 komentarze:

  1. To jednak to był Ziomek? :) A pan Uroczy? Oto zagadka. Cieszę się, że Nadii się układa. A pan Uroczy to cud nie chłopak. Takiego tylko ze świecą szukać. Piecze ciasto, robi zakupy. I jeszcze te oświadczyny i dodatkowe pokoje. Tak ogólnie rzecz ujmując, skąd On to wytrzasnął? Ale cieszę się, że wszystko jest ok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze, takie to wszystko urocze. Tak fajnie się im układa. Szkoda, że w życiu realnym takich "cukierników" już prawie nie ma... :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli Pan Uroczy to jednak nie jest Bąkiewicz, bo nie jest w kadrze... hmmm... w takim razie zgubiłam trop ^^ Rozdział jak zwykle świetny (tak wiem, powtarzam się), ciekawy i taaaki słooodki :D Coraz bardziej lubię Małą. Jak ja się będę z nią potem rozstanę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Że Ziomek? A ja go za uroczego brałam. Oj, mój instynkt detektywa się nie sprawdza ;( Trzeba go podreperować. :) Nie mam pojęcia, kim jest Uroczy, bo stawiałam na Bąka. Jakoś tak wszystko szybko się dzieje, że czasem się gubię w akcji. xd Mała, jak zwykle zaskakuje swoją dorosłością, która pomimo czasu nie mieści mi się totalnie w głowie, choć całe moje serducho ukradła :D No Uroczy, narzeczony idealny. Piecze, gotuje, zakupy robi i wiele by się innych znalazło ;p Ciekawe, jak ze sprzątaniem :D Do kolejnego! ;*

    OdpowiedzUsuń

© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.