30 grudnia 2012

2.



I think that life’s too short for this,
I want back my ignorance and bliss



Nie spałam. Nie mogę pozbierać myśli. Ciągle nęka mnie myśl, ze poznam tutaj osobę odpowiednią dla siebie. Słyszę pukanie do drzwi. Mówię cicho proszę i widzę wyłaniającego się Marcina.
- Cześć Nadia- przytula mnie do siebie.- Co Ty narobiłaś?
- Marcin, żebyś wiedział w jakie ja gówno wlazłam- mówię zdenerwowana.- Widzę, ze ty też nie w sosie.
Wzdycha. Widzę jego smutne oczy i zaczynam  nucić sobie piosenkę Czesława Niemena ,,Dziwny jest ten świat''.
     Po godzinie wyżalania się przy winie wiem wszystko o Możdżonku. Nawet jaki ma rozmiar majtek. Naprawdę, nie żartuję. Naszą miłą, poważnie niepoważną rozmowę przerywa pan zbytnio za poważny jak na moje klimaty. Pan którego imienia aż bać się wypowiedzieć. Po prostu Zbysław.
- Możdżon! Na trening!- drze się atakujący, na co Marcin wybucha śmiechem.- Kolejnego upiłaś?
- Sam chciał - uśmiecham się i idę do szafy po świeży kefir i gumę do żucia.
Podaje napój Marcinowi i każę wypić cały litr.
- Ale ja jestem pijany! Nadia zrób coś!- krzyczy kapitan, a ja śmieje się.
- Marcin spokojnie. Za piec minut już nie będziesz.
Masz Ci los. Wypił litr i jeszcze chce. Pobiegłam do szafy i wyciągnęłam trzy kolejne butelki kefiru. Środkowy wypił jeszcze dwie butelki i pobiegł do łazienki. Z pewnością stwierdzam, ze zwymiotował wszystko i właśnie o to mi chodziło.
- Zabije cię Nadio Ziemnic z domu Nawrocka. Nie żyjesz!- krzyknął Marcin i zaczął znowu wymiotować.
- Czy za 10 minut będzie trzeźwy i nierzygający?- pyta się Zbigniew.
Kiwam głową. Po pięciu minutach z łazienki wraca Magneto. Taki wymęczony jak po pięciu godzinach biegania sprintem po spalskim lesie, ale co najważniejsze był trzeźwy.
- Zabije Cię za to- mówi oschle kapitan i wychodzi z pokoju wraz z Zibim.

Biegnie co sił w nogach. Długa suknia plącze się miedzy jej długimi nogami. Za nią biegnie on. Jej przyjaciel. Dogania ją i łapie za ramiona.
- Nadi. Proszę Cię nie rób tego Michałowi. On jest tylko pijany- mówi do niej bardzo głośno.
- Krzysiek, pijany człowiek zawsze mówi prawdę!-krzyczy dziewczyna.
 Łzy płyną po jej policzkach i rozmazując jej makijaż.
- Nad. Chodźmy pograć w siatkę.

     Wzięłam piłkę i poszłam na blisko przed ośrodkiem. Bawiłam się starą jak świat piłką. Później przeszli tu licealiści z SMS-u i trochę sobie z nimi pograłam.

PERSPEKTYWA PEWNEJ OSOBY

     Siada na ławeczce. Poprawia swoje włosy. Podchodzę do niej.
- Nadia, co się dzieje? - pytam się jej.
Ona wstaje daje mi buziaka i odchodzi. Tak po prostu. Bez żadnego słowa. A ja wstaje i odchodzę. Bo kocham kobietę, której nie powinienem...

PERSPEKTYWA NADII
     Wracam do swojego gabinetu. Tak to on. Poczułam to jak do mnie podszedł. Z jego serca bila radość z spotkania się ze mną. Czy naprawdę nie kochał swojej zony tego nie wiem, ale upewnię się na spotkaniu.
     Zamykam drzwi od pokoju i idę na spacer po Spale. Akurat chłopaki mają trening trzy godzinny, więc dojdę do pobliskiego sklepu i zrobię zakupy. Kupię zapewne 10 litrów kefiru. Zbankrutuję przez nich. Ta nie moja wina, że mają aż tak słabe główki.

- Krzysiek, bo się upijesz!- krzyczy dziewczyna.
- Cicho być!- warknął chłopak i wziął kolejną butelkę piwa do ręki
- Misiek ustąp mu! Kochanie!- dziewczyna chce przekonać swojego chłopaka do zaprzestania picia alkoholu.
- Nadia, ja muszę to wygrać!- mówi pijanym głosem chłopak.
- Jeżeli nie przestaniesz pić to ja z Tobą zrywam- odgraża się dziewczyna.
- I tak Cię nie kocham!- powiedział z radością w głosie chłopak.
Dziewczyna wybiegła z Milorda i biegła  co sił w nogach.

     Nigdy więcej tyle zakupów. Te mamuty będę błagać, żebym dała im choć litr kefiru, ale nic darmo nie jest. Zarobię sobie na tym, a ani oduczą się pić na zgrupowaniach.

TRENING POPOŁUDNIOWY

     Nie myślę co robię. Pracuję jak maszyna. Co chwilę to samo. Żadnych błędów, żadnych innych zagrań. Cały czas to samo.
- Idź do pokoju. Odpocznij- podszedł do mnie Andrea i powiedział.
-Ok.
Wybiegłem z hali i pobiegłem do Nadii.

POKÓJ NADII

     Doniosłam zakupy. Jestem z siebie zadowolona i to bardzo. Tyle tego było. W ciul i trochę. Położyłam się na chwile na łóżko by odpocząć, ale jakiś osobnik płci przeciwnej musiał mi przeszkodzić.
- Nadia!
Wstałam jak poparzona. To on. Podszedł do mnie i zaczął całować. Jego język delikatnie drażnił moje podniebienie. Sama nie byłam mu dłużna. Popchnął mnie  w stronę drzwi aż uderzyłam o klamkę. Jęknęłam cicho z bólu. A on zakluczył drzwi i rzucił gdzieś klucz. Złapał mnie za biodra i podniósł. Odruchowo oplotłam go nogami wokół bioder. Zaniósł mnie na biurko. Przestaliśmy się na chwile całować. Zrzucił rzeczy z biurka. Chciałam już na niego krzyknąć, ale znowu miałam za dużo języka w gębie. Swoimi wielkimi rękami zaczął zdejmować moją bokserkę Nie chciałam być gorsza, wiec mu również zdjęłam koszulkę pod która skrywał się niesamowicie wyrzeźbiony tors. Zaczęłam drażnić jego plecy moim czerwonymi paznokciami. Nagle poczułam, ze mój kompan chce zdjąć mojego spodenki. Nie chciałam, żeby sprawa tak się potoczyła. Przestałam się na chwilę całować.
- Nie chcę tego. Jeszcze nie teraz. Proszę Cię. Później będziemy tego żałować.
- Było i tak niesamowicie. Wiesz, bo ja muszę tak jakby iść do pokoju, bo za chwile wróci...- mówi ochrypłym głosem siatkarz
- Nie martw się. Za chwile i tak mamy sesje- uśmiecham się i daje buziaka w policzek siatkarza, który czekał na coś innego na pożegnanie.
     Zrobiłam mały porządek na biurku. Dobrze, ze dokumenty schowałam do szafy. Po pięciu minutach przychodzi Siatkarz. Podchodzi i ostro całuje.
- Witam. Wypełnisz papiery i idziemy później na obiad- odrywam się na chwile od niego, ale on nie daje za wygraną.
- Nadii...- mruczy mi do ucha
Nie słyszę pukania do drzwi. Do pokoju wchodzisz Ty.
Siatkarz odskakuje ode mnie i zaczyna się śmiać.
- Cześć Nadia. Sprawa jest- mówisz szybko.
- No mów!-odpowiadam
-Jutro jest mecz Polska- Australia i wiesz mogłabyś zaopiekować się po meczu moimi dzieciakami?- pyta się.
 Spoglądam na Siatkarza. Kiwa delikatnie przecząco głową.
- Nie mogę. Luiza z moją mamą i Łukaszem przyjeżdżają na mecz, a później jadę do domu na dwa dni.
- Szkoda. Dominika już się cieszyła, że pozna Lizę- mówisz to smutnym głosem.
- Dobra. Pogadam z mamą, ale nie licz na cud- mówię.
Biegniesz do mnie i przytulasz.
- Dzięki- dajesz mi buziaka w policzek i wybiegasz radośnie z pokoju.
Siadam na krześle. Siatkarz siada na przeciwko mnie i wypełnia wszystkie ankiety.
- Chodź tu Nadia!- rozkazuje
Wstaje i idę do niego. Ten każe usiąść na swoich kolanach. Znowu zaczyna mnie całować. Mocny, wyrazisty pocałunek.
- Biorę rozwód - przerywam na chwile całowanie.
Po chwile  znowu się całujemy. Czuje, że chce coś powiedzieć, ale ja mu na to nie pozwalam.
- Nad... Dlaczego?- ucieka mi swoimi ustami.
- Bo go nie kocham- odpowiadam szybko i przyciągam jego usta to moich.
Do pokoju wchodzi Marcin. Widzi jak się całujemy. Nawet nie przerywa, tylko czeka aż sami przerwiemy.
 Cześć Marcin- uśmiecham się do środkowego.
- Nadia, co ty robisz?- pyta się ze stoickim spokojem.
 Marcin tylko nie mów nikomu o tym. To taka mała tajemnica- mówi Siatkarz.
 Nie no fajna ta tajemnica. Oboje macie już przecież swoich partnerów życiowych, ale tutaj o nich nie pamiętacie?- Marcin się naprawdę wkurzył.
- Marcin ja Ci wszystko opowiem, ale nie teraz. Teraz mam akurat sesje z nim.- mówię bez wcześniejszego zastanowienia.
- Sesja pt. "Jak się dobrze całować z siatkarzem, który ma żonę?". Nadia przestań!- wychodzi z pokoju trzaskając drzwi.
Siadam na łóżku. Cholera, co ja zrobiłam. Siatkarz chce do mnie podejść.
- Sesja już się skończyła- mówię cicho.- Możesz już iść.
Wychodzi. Bez żadnych pytań.
     Biegnę do marcinowego pokoju. Pukam i wchodzę.
- Marcin musimy porozmawiać!- krzyczę na cały pokój.
- Marcin jest wściekły. Poszedł pobiegać do lasu- mówi Jarosz.
- Dzięki!-krzyczę i wybiegam z pokoju.
Po drodze mijam AA. Witam się szybkim „Good afternoon”.
Wybiegam z ośrodka. Biegnę trasą, którą rano biegają siatkarze.
- Ja pierdole, ja pierdole- mruczę pod nosem.- Marcin!!!!!!
Widzę zarys jakieś postaci. Wysoką. To musi być Marcin!
Zatrzymuje się i odwraca się w moja stronę. Przyspieszam. Po chwili stoję przy Marcinie.
- Musimy porozmawiać- mówię sylabami pomiędzy wdechami, a wydechami.
- Za dużo już dzisiaj powiedziałaś- mówi oschle.
- Dopiero przy nim poczułam co to jest miłość- Marcin chce już mi przerwać.- Łukasz nigdy nie okazywał swojej miłości, jak on. Ja nawet Łukasza nie kochałam. W wieku 29 lat nie mieć męża, to był dla mnie wstyd. Nie miałam nawet chłopaka wtedy. Byłam sama. Łukasza poznałam na jakimś szkoleniu i później tak wyszło, że zostaliśmy parą. Po meczu z Łodzi mam sprawę rozwodową. Później będę walczyła o pewnie z nim o Luizę. Nie ważne. A co widziałeś w moim pokoju to nie żadna zdrada. Przed wyjazdem do Was rozmawiałam o tym z Łukaszem. Jeśli znajdę kogoś kogo będę kochała bardziej od niego będę mogła robić co chce i on jeśli znajdzie kogoś bla, bla, bla. Rozumiesz Marcin. Ja nic złego tutaj nie robię. Pokochałam teraz Siatkarza.
- Nadia, dlaczego mi to mówisz?- pyta się.
- Bo jesteś dla mnie przyjacielem- mówię cicho.- Wiedziałam, że mnie wysłuchasz.
Marcin przytulił mnie do siebie.
- Dziękuję, że mi zaufałaś- mówi Marcin.- Idziemy na obiad przyjaciółko?
Kiwam głową i zaczynam biec na stołówkę. Zaskoczony Marcin biegnie również tylko wolniejszym tempem.


 



7 komentarzy:

  1. blog muszę przyznac całkiem ciekawy. Przynajmniej jak dla mnie. Ale więcej będę mogła o nim powiedziec dopiero jak przeczytam coś dalej, bo na początku zawsze nie wiadomo o co chodzi. Jedna rada, niech Możdżon więcej nie pije, bo sobie biedny zrobi krzywdę :p. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż dużo zmian, aż się w jednym miejscu zgubiłam ;p Nie ma to jak kefir na kaca, ale jeszcze nie miałam takiego, żeby sprawdzać metodę kefirem. Zapamiętam ją na przyszłość. Kompletnie nie wiem kim jest siatkarz, w którym to się Nadia zakochała. I bardzo jestem zniecieprliwiona kolejnej części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne, czekam na dalszy ciąg.. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. :O
    teraz to ja juz nie wiem kto jest kim, świetnie, kiedy kolejny rozdział? :*

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy następny? miał być ok. 5 stycznia i/lub po 5 komentarzach, z tego co dowiedziałam sie z twitera , a nadal nie ma :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wynagrodzę Wam to w ferie. Rozdział się pisze i coś mi nie idzie. Może dam rade i dodam w niedzielę, ale obiecywać nie mogę. Wena mnie opuszcza, gdy otwieram Worda :]. Pozdrawiam :-D

      Usuń
  6. Świetne!! :D

    OdpowiedzUsuń

© Shalis dla Wioska Szablonów
© Dmitry Elizarov.